Choć najbliższy memu sercu jest agnostycyzm, to doceniam pozytywny wpływ katolicyzmu na społeczeństwo, któremu daje on wartości i bezpośrednio wynikający zeń system normatywny. Ten z kolei określa społeczeństwo pojmowane jako sui generis, tworzy go i podtrzymuje. Oczywiście można zastanawiać się nad wpływem innych religii na społeczeństwa, dokonywać analiz i porównań, ja jednak poniecham tychże jako zbyt zawiłych i rozbudowanych. Zajmę się dwiema sferami, które uważam za niezwykle szkodliwe dla społeczeństwa.
Pierwsza to kult czystości. Niezależnie od oficjalnej doktryny kościoła wierni od najmłodszych lat nauczani są o nieczystości tego co cielesne, a wiedza ta głęboko zakorzenia się w świadomości i poza nią. To w kościele słyszymy o niepokalanym poczęciu. A uczą nas tego słudzy boży, teoretycznie w czystości żyjący niczym święci. Często obserwowałem jak zgubny wpływ miewa to na wierne duszyczki, które chwile rozkoszy cielesnej opłacają wyrzutami sumienia, co niechybnie prowadzi do frustracji i zaburzeń życia intymnego.
Podobnie źle wpływa na wiernych kult cierpienia. Jezus musiał cierpieć za nasze grzechy. Święci, by świętymi zostać musieli się smażyć na rusztach, sterczeć na palach, czy mieć odrąbywane członki. A w kościołach nieliczne uśmiechnięte aniołki uciekają spod stóp zastępom ponurych błogosławionych. Jako, że swego czasu byłem bardzo blisko kościoła widziałem jak młodzi ludzie miast cieszyć się życiem idą z nurtem religijnego smutku, co w najłagodniejszych formach prowadziło do przywdziewania parazakonnego stroju i braku wiary we wpływ na własne życie, a w najgorszych do histerii religijnej połączonej z umartwianiem i ślubami czystości.
Czy tak duża liczba osób deklarujących swoje przywiązanie do kościoła ma wpływ na to, że jesteśmy narodem zrzędliwym? Spytaj anglika How are you? a odpowie I’m fine! Spytasz o to samo Polaka, a usłyszysz, że jego pies go nie słucha, żona ma kochanka, jego Mercedes ma już 5 lat i w ogóle wszystko jest nie tak, jak powinno. 🙂
Pozdrawiam
PiotrP